Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
że tyle, nade brwiami. Od nieboszczyka jechało wódą!
Cofnął się i podszedł do okna. Doktor wyciągnął doń rękę.
- Krewny?
- A widząc, że Hans nie rozumie.
- Ein Verwandter?
- Nein, Gast aus Munchen...
Gerta zauważyła ich próbę dialogu.
- Doktorze, pan profesor tu zjechał ślady wojny spisywać...
A polski doktor potrząsa głową, że rozumie, i boleśnie się przy tym uśmiechnie.
- Od dziś... o jeden ślad mniej... - Co Gerta półgłosem Hansowi tłumaczy.
Ruch na korytarzu. Trzej mężczyźni na czarno, z zakładu pogrzebowego. Z kościelnym.
- Nic tu po nas

- mówi doktor i rękę Hansa uściśnie.
Wyszli, zanim tamci wrócili z jasną trumną jodłową. Już ze schodów
że tyle, nade brwiami. Od nieboszczyka jechało wódą! <br>Cofnął się i podszedł do okna. Doktor wyciągnął doń rękę. <br>- Krewny? <br>- A widząc, że Hans nie rozumie. <br>- Ein Verwandter? <br>- Nein, Gast aus Munchen... <br>Gerta zauważyła ich próbę dialogu. <br>- Doktorze, pan profesor tu zjechał ślady wojny spisywać... <br>A polski doktor potrząsa głową, że rozumie, i boleśnie się przy tym uśmiechnie. <br>- Od dziś... o jeden ślad mniej... - Co Gerta półgłosem Hansowi tłumaczy. <br>Ruch na korytarzu. Trzej mężczyźni na czarno, z zakładu pogrzebowego. Z kościelnym. <br>- Nic tu po nas <br><br>- mówi doktor i rękę Hansa uściśnie. <br>Wyszli, zanim tamci wrócili z jasną trumną jodłową. Już ze schodów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego