południków i równoleżników widniał obwiedziony czerwonym kółkiem punkt, pod ósmym stopniem szerokości północnej - miejsce, w którym wylądowali. Astrogator przesunął niecierpliwie papier na stole mapowym.<br>- Sam pan w to nie wierzy - żachnął się. - Tressor nie mógł być głupszy od nas, nie dałby się żadnym podwodnym, bzdura. A zresztą gdyby nawet istniały rozumne istoty wodne, jedną z pierwszych rzeczy, jaką by zrobiły, stanowiłoby opanowanie lądu. Ot, powiedzmy, choćby w skafandrach wypełnionych wodą... Zupełna bzdura - powtórzył, nie aby unicestwić do reszty koncept Rohana, ale ponieważ myślał już o czymś innym.<br>- Postoimy tu jakiś czas - zakonkludował wreszcie i dotknął dolnego brzegu mapy, która z lekkim