Osny. Umarł w wigilię tej tajemniczej rocznicy".<br>Widywałem Sadzika niezbyt często, nie mam prawa zaliczać się do jego przyjaciół (wierzących i niewierzących), nie potrafię jednak - i nigdy, od początku naszej znajomości, nie potrafiłem - myśleć o nim bez uczucia fascynacji. Nie, nie chodziło tu o jego inteligencję, wiedzę, czystość i uczciwość rozumowania, rozwagę w sądach. Fascynowały mnie w nim dwie cechy. Tajemnica <page nr=29> własnego cierpienia równie absolutna, jak wrażliwość na cudze. Dobroć tak wielka, że gdy zdarzyło mu się o kimś powiedzieć jakąś zupełnie niewinną złośliwość, w chwilę później pojawiał się w jego oczach wyraz żalu do samego siebie za ten błahy nawet