Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
że marnujemy my wszyscy życie. Dawniej, bywało, leciałem na wieczorynki i na niedzielę warto było poczekać, i każdy nowy dzień cieszył. A teraz nic. Gdzie ja i po co pójdę? Et... Pan Staś skrzypnął, plunął z nawyku.
- Szara, biała, chcesz jeszcze zakurzyć?
- Nie.
- Ot, myślę czasami, że zbiorę trochę złotych rubli i pojadę. Jest takie państwo, a może wyspa, gdzieś czytałem, ale nie pamiętam, gdzie dobrze ludziom. Ubierać się nie trzeba, żywność sama rośnie i starości nie ma. Zapomniałem tylko, taka mać, nazwy. A ty nie pamiętasz?
- Nie. Ja nie czytałem.
- Może to pisało w gazecie, a może w książce. Nie
że marnujemy my wszyscy życie. Dawniej, bywało, leciałem na wieczorynki i na niedzielę warto było poczekać, i każdy nowy dzień cieszył. A teraz nic. Gdzie ja i po co pójdę? Et... Pan Staś skrzypnął, plunął z nawyku.<br>- Szara, biała, chcesz jeszcze zakurzyć?<br>- Nie.<br>- Ot, myślę czasami, że zbiorę trochę złotych rubli i pojadę. Jest takie państwo, a może wyspa, gdzieś czytałem, ale nie pamiętam, gdzie dobrze ludziom. Ubierać się nie trzeba, żywność sama rośnie i starości nie ma. Zapomniałem tylko, taka mać, nazwy. A ty nie pamiętasz?<br>- Nie. Ja nie czytałem.<br>- Może to pisało w gazecie, a może w książce. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego