przez wspólnotę z Taizé, a mnie razem z jeszcze paroma Polakami udaje się przykleić do przedstawienia jasełek przygotowanego przez młodzież z Klubu Inteligencji Katolickiej. Wbiegamy w ostatniej chwili na papieskie sale audiencyjne, spóźnieni gnamy przez długie korytarze pełne przeciągów, co chwila zatrzymują nas jacyś szwajcarzy, na szczęście jest z nami rumiany ksiądz, który tłumaczy, o co chodzi, i możemy kontynuować szaleńczą gonitwę. <br>Głowa pełna wrażeń, bo nagle z rozgorączkowanego uniwersytetu, ze studiów, wyrwałem się do Świętego Miasta, spotkałem setki moich rówieśników oddychających na co dzień powietrzem wolności i dobrobytu. W sylwestra przed całonocnym czuwaniem jechałem autobusem po Rzymie, pełnym młodych Włochów