w niemym otępieniu, choć czuł dygotanie rąk i nóg, drżenie mięśni, skurcze w brzuchu, choć jego głową miotały fale bólu. Czuł. Wiedział. Widział.<br>Podniósł się szum, cichy zrazu, miękki, lecz wzbierający, potężniejący. Ponad jęk rogów wzbiły się pojedyncze okrzyki, było ich coraz więcej i więcej, aż szum przerodził się w ryk wydobyty z tysięcy gardeł.<br>Olgomar patrzył na trzymaną przez gwardzistkę maczugę i na mały zielony listek wyrastający z czarnej głowni. Jakby wciąż nie dowierzał temu, co się stało. A potem podniósł wzrok na Dorona. Przyłożył dłonie do policzków i po bratersku pokłonił się przed Liściem.<br><tit>8. Wezwanie</><br>Krzyk dobiegł od