przypinała do rajzbretu świeży arkusz kalki technicznej, albo brystolu na sztaludze. Nauczona doświadczeniem niespiesznie wybierała grafion, kredkę lub plakatówkę przewidująco odwlekając rozpoczęcie udoskonalonej wersji projektu.<br>Pierwszy magister, słał drugiego magistra, który uzupełniał, za nimi wpadał trzeci z dodatkowymi poprawkami. Wreszcie, jak jej się zdawało, znalazła sposób na nich. Nie zaczynała rysunku, czekając aż im się znudzi wymyślanie coraz innych zmian, lecz inwencja magistrów była niewyczerpana i zdarzało się, przewracali na nice gotową już pracę. Jeśli zbyt opóźniała działanie, magistrzy stawali się nerwowi, spłoszeni i nieszczęśliwi, padał na nich cień adiunkta i sięgał aż do kąta Bogny nazywanego stanowiskiem plastycznym.<br>- ... narzuca własny