wparłem się tym wiosłem z jednej, z drugiej strony w<br>rzekę, tak że kajak nabrał z miejsca rozpędu. Niektórzy wciąż jeszcze<br>nie odbili, czekając aż dziewczyny ich wybiorą, większość jednak<br>kajaków już była o kilka długości przed nami. Coraz szybciej<br>przebierając wiosłem i zarazem nadając jego uderzeniom coraz bardziej<br>wyrównany rytm, wyszliśmy wkrótce na czoło. Mogłoby się wydawać, że<br>ledwo zanurzam pióra w wodzie, lecz kajak coraz ostrzej pruł rzekę,<br>coraz większe bryzgi wyrzucał spod dziobu, tak że prawie w oczach<br>oddalaliśmy się od pozostałych kajaków. Byłem z wiosłowaniem dobrze<br>obeznany. Tuż po wojnie większość czasu spędzałem na Wiśle, jeżdżąc,<br>czym