Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
jedyny świadek, szczęśliwie ocalały z pogromu,
ale otrząsnęliśmy się z tych myśli i wspomnień, powtarzając:
- "Niechaj umarli grzebią zmarłych swoich..."
i nazajutrz, jak to dzieciaki, pogodnie szliśmy do szkoły (obaj chodziliśmy do jednej klasy, czwartej) i uczyliśmy się języków: ojczystego, angielskiego i perskiego, i rachunków, i geografii, i historii, i rytownictwa, a podczas przerw goniliśmy się po dziedzińcu i sprzeczaliśmy przyjaźnie, a gdy ni stąd, ni zowąd zaczynał w nas wzbierać gniew, rzucaliśmy sobie nawzajem po żydowsku:
- Kiszmientuhes!
jakby to było jedno słowo, i dobrze wiedziałem, co to znaczy, bo wszyscy we Lwowie osłuchaliśmy się odrobinę z jidysz, a moja babusia
jedyny świadek, szczęśliwie ocalały z pogromu,<br>ale otrząsnęliśmy się z tych myśli i wspomnień, powtarzając:<br>- "Niechaj umarli grzebią zmarłych swoich..."<br>i nazajutrz, jak to dzieciaki, pogodnie szliśmy do szkoły (obaj chodziliśmy do jednej klasy, czwartej) i uczyliśmy się języków: ojczystego, angielskiego i perskiego, i rachunków, i geografii, i historii, i rytownictwa, a podczas przerw goniliśmy się po dziedzińcu i sprzeczaliśmy przyjaźnie, a gdy ni stąd, ni zowąd zaczynał w nas wzbierać gniew, rzucaliśmy sobie nawzajem po żydowsku:<br>- Kiszmientuhes!<br>jakby to było jedno słowo, i dobrze wiedziałem, co to znaczy, bo wszyscy we Lwowie osłuchaliśmy się odrobinę z jidysz, a moja babusia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego