się około 5 metrów powyżej ścieżki ściągając ich około 15 metrów w dół na brzeg stawu. Jeden ze wspinaczy, Aleksander T. z Zakopanego, poniósł śmierć na miejscu. Ta nieprawdopodobna tragedia rozegrała się 9 grudnia. Znany, dobrze wyszkolony taternik zginął na turystycznej, spacerowej wprost ścieżce, po wspinaczce, po trudnym biwaku i ryzykownym zejściu. Takie to właśnie fatalne przypadki każą czasem taternikom myśleć o zemście gór, nieuchronności losu wspinacza. Na szczęście nikt w to na serio nie wierzy.<br>Tej samej zimy, 15 marca 1959 r., lawina porwała Dolińczańskim Żlebem w rejonie Doliny Chochołowskiej młodego, niedoświadczonego turystę. Chłopak miał wyjątkowe szczęście, wyszedł bowiem cało