zbiegają się, łączą w przeczuciu nieskończonego, i oszołomiony tym odkryciem wśliznąłem się niepostrzeżenie do naszej przestronnej sypialni z dwoma szeregami łóżek, i po chwili leżałem już pod siatką moskitiery, i nim usnąłem, powtarzałem w myślach słowa pieśni:<br><br>Obmyj sprośności win nieczyste,<br>Jezu Chryste,<br>amen...<br><br>a za murem osioł wciąż jeszcze rżał tęsknie, bo upragniona klacz nie nadchodziła, ja zaś już wkrótce stałem się mimo woli świadkiem innej procesji i jakże odmiennych uniesień...<br>Spotkanie<br>Stałem wtulony w płytką wnękę bramy, czując plecami szorstką nierówność glinianej ściany, i pragnąłem wtopić się w nią, stać się niewidoczny dla tych, którzy nadchodzili, wypełniając całą szerokość