szło mi przecież o papierek, on niczego nie zmienia; ale ja zaczynam się już czepiać symboli. Starzejemy się, Peter, starzejemy się. Czego innego się teraz boję, inne mam sny, inne marzenia.<br>- Dom. Dziecko.<br>- Nie mów o tym w taki sposób.<br>Zamarł z ramieniem przyciśniętym do chłodnej futryny. Nie wiedział, co rzec. Trudno powiedzieć, żeby go zaskoczyła - ale nie miał przygotowanej żadnej odpowiedzi adekwatnej do sytuacji i nastroju. Nie mógł wyśmiać, nie mógł zbagatelizować, nie mógł zignorować, nie mógł skłamać. Złapała go nagiego i bezbronnego, dosłownie i w przenośni. Stał więc i milczał, i rosła w nim gorzka rozpacz, ciężki smutek. Oto