do kuchni. Odświętnie ubrany, ogolony, pachnący odświeżającą wodą kolońską, starannie uczesany i rumiany na twarzy prezentował się bardzo dobrze. "A jednak wiedziałam za kogo się wydać" pomyślała Anna, krojąc wędlinę na grube plastry.<br>- Parówki, bułki, musztarda, jajka, ser, miód, masło, czego dusza zapragnie.<br>- Ooo - zdziwił się Mirek - To dzisiaj chyba rzeczywiście wielkie święto.<br>- Oj tak - przytaknął mały Grzesiu.<br><br>Anna wyszła z domu jako ostatnia, sprawdzając, czy wszystko zostało w należytym porządku, to znaczy czy kurki z gazem dokręcone, czy z kranów nie kapie, czy radio wyłączone. Nigdy przecież nie wiadomo co może się stać. Kiedy inspekcja wypadła pomyślnie, Anna przekręciła klucz