potem studiując nie jestem w stanie zapewnić opieki, że jestem egoistą, a przecież ona tyle serca i wysiłku mi poświęciła, że jako wcześniak byłem bardzo chorowity, ciągłe przeziębienia, a w wieku niemowlęcym drgawki i konwulsje, tyle nieprzespanych nocy, przesiedzianych przy moim łóżku, wieczne anginy, choroby gardła...<br>Z tym gardłem to rzeczywiście miałem pecha. Nie wiem, do którego roku wstecz sięga pamięć dziecka, ale ja doskonale pamiętam czas, kiedy miałem dwa, może trzy lata i bawiąc się na tapczanie sięgnąłem po leżący na stoliczku złoty maminy sygnet. Wsadziłem go, naturalnie, do buzi, co widząc mama albo krzyknęła, albo trzepnęła mnie, bym tego