do niego nie przychodził, nikt go nie odwiedzał, nie radził się, nawet się z nim nie kłócił. Zbudowany jak atleta, całymi dniami przesiadywał wraz ze swoimi żołnierzami z gwardii przybocznej w pogrążonym w półmroku pokoju. Od czasu do czasu zaglądał do niego Haqqani, w którego oddziale Haq uczył się partyzanckiego rzemiosła. Niepotrzebne były słowa, by pojąć, jak bardzo jest zawiedziony i jak obco się czuje na politycznym jarmarku, bo tym właśnie natychmiast stała się wyzwolona stolica.<br>Wyjechał, kiedy w mieście wybuchły pierwsze walki. Złożył niepotrzebny nikomu urząd ministra policji i udał się do Dżalalabadu, stolicy wschodnich prowincji, gdzie gubernatorem i życzliwym