drobny mak. Wtedy Jurek oświadczył poważnie, wskazując na szczątki zegarka: - Widzisz, Pan Bóg cię skarał!<br>Dzięki Jerzemu przytaszczyłem do swego mieszkania biurko, które wykombinował mi przy likwidacji jakiegoś urzędu, a wówczas było niezmiernie trudno o każdy, nawet najdrobniejszy sprzęt, chociażby poniemiecki.<br>Kraków był wyszabrowany do ostatniego stołka. Zabierali wszystko ludzie rzucający się na opuszczone mieszkania i niemieckie biura. Różne delegatury rządowe, które zainstalowały się czasowo w mieście, rekwirowały również meble biurowe. Przecież w ostatnim dniu ucieczki Niemców z Krakowa, kiedy jeszcze niemieccy wartownicy czuwali przed gmachem Akademii Górniczej, gdzie mieściła się siedziba rządu Generalnego Gubernatorstwa, tylnymi wyjściami krakowianie wynosili wszystko, co się