przedostatnich wakacji1 moja nieco rozproszona na różne panienki uwaga zaczęła się skupiać na jednej z nich. Tą panienką była córka właścicieli majątku. I zacząłem się sobie samemu dziwić, dlaczego przegapiałem tę dziewczynę tak długo, a jednocześnie cieszyć się, że nie przegapiłem jej całkowicie w moim gapiostwie. Janka, być może, <br> nie rzucała się tak gwałtownie w oczy, jak bywa, że rzucają się inne. Ją się po prostu odkrywało stopniowo, jak fragment pejzażu, jego szczegół, który nagle ściąga i przykuwa do siebie nasz wzrok. Była zarówno cząstką tego pejzażu, jak i jego emancją. Jej drobnej raczej sylwetce nie brakowało niczego, co składa się na