mu w osiągnięciu celu! <br>- Głuptas jesteś, moja mała! - wykrzyknął pan Hipolit. - Studnia to nie Wezuwiusz! Cóż to, nie wyłowimy głupiego kamienia czy co? I wobec nieustających łez upadłej na duchu bojownicy postanowiono nie odkładać tego połowu do dnia następnego. <br>Noc była ciemna, bez księżyca i gwiazd. Pochodnie w rękach parobków rzucały pełzające światło na omszałą studnię. Pachniała głęboka woda, mech jedwabisty i nasiąkłe wilgocią deski, a głos głęboki i <orig>dźwiłczny</> zapadał w otchłań podwodną. <br>Z tej właśnie wody nieruchomej, z dna jej czystego, wydobył, obwiązany sznurami, Hubert ów kamień lśniący i ciężki. A potem, stojąc w wodzie uczepiony rękami łańcucha, wyjechał