budynki. Z drzwi jednego z nich ktoś wychodził. Jakaś osoba z jedną nogą już na chodniku, z drugą jeszcze na stopniu, z głową nieco odwróconą do tyłu, jakby do kogoś, kto majaczył w głębi. Wszystko razem było małe i bardzo niewyraźne, ale istotnie wychodząca osoba wyglądała na Anitę.<br>Obaj panowie rzucili się z kolei na filmy, żądając od Alicji określenia czasu, w jakim zdjęcia były robione. Towarzysz pana Muldgaarda dostał wypieków. Przejęta Alicja zdobyła się na niezwykły wysiłek pamięci.<br>- Rano - powiedziała. - To znaczy akurat te, to z Anitą, o i te... Aż do fontanny. Wyszłam z tym Stefanem z hotelu, pamiętam, po