Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
mówił mi, że Polinka Jakub jest taka ładna... Chciałabym zobaczyć tę prowincjanalną Salome... To Żydóweczka, nieprawdaż?...

Pytanie tego rodzaju w ustach żony Leonida Orestowicza Stiebłowa, w ustach kobiety, która pozowała niemal na protektorkę rewolucji, zadrasnęło moją matkę.

- Salome? Raczej pani mogłaby uchodzić za Salame... Te kruczoczarne włosy... Ta bladość twa- rzy...

- I ten niedobry błysk w oczach, Natalio Gieorgiewna, niedobry... I... i... uwaga niegodna pani - zakończył ojciec zdanie zaczęte przez matkę. - Zresztą, Polina Mojsiejewna wyjechała do Kijowa.

Stiebłowa stała się jeszcze bledsza niż zazwyczaj.

- Dziwne, doprawdy... Tak napadliście na mnie... Jak można... Przecież znacie mnie dość dobrze... Nie miałam nic złego
mówił mi, że Polinka Jakub jest taka ładna... Chciałabym zobaczyć tę prowincjanalną Salome... To Żydóweczka, nieprawdaż?...<br><br>Pytanie tego rodzaju w ustach żony Leonida Orestowicza Stiebłowa, w ustach kobiety, która pozowała niemal na protektorkę rewolucji, zadrasnęło moją matkę.<br><br>- Salome? Raczej pani mogłaby uchodzić za Salame... Te kruczoczarne włosy... Ta bladość twa- rzy...<br><br>- I ten niedobry błysk w oczach, Natalio Gieorgiewna, niedobry... I... i... uwaga niegodna pani - zakończył ojciec zdanie zaczęte przez matkę. - Zresztą, Polina Mojsiejewna wyjechała do Kijowa.<br><br>Stiebłowa stała się jeszcze bledsza niż zazwyczaj.<br><br>- Dziwne, doprawdy... Tak napadliście na mnie... Jak można... Przecież znacie mnie dość dobrze... Nie miałam nic złego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego