do niej o trzeciej w nocy, zaczyna ekshibicjonistycznie, dobra, pomyślałem, niech się dzieje co ma się dziać, zwłaszcza że już trochę trzeźwiałem, a ona wiesz co? Zaczyna robić sobie żarcie. O trzeciej w nocy gotuje makaron, smaży coś, zapycha się tym jak świnia. Żreć, żreć. Wyobrażasz sobie? Zachciało mi się rzygać. Uciekłem stamtąd o czwartej. Robił się przyjemny chłodny poranek. <br>Kilka tygodni później już była jesień. Dżaba siedział przed komputerem gapiąc się w okno. Za oknem kładły się jesienne mgły. Wcześniejszy wieczór, choć jeszcze ciepły, ale już z lekkim niepokojącym wiaterkiem. Lampy sodowe, których obecność przez ostatnie miesiące zupełnie nie rzucała