karczma z tancerzami w otchłań się zatacza,<br>I przyźbą przytupując, wstrząsa tłum ich dziki,<br>Aż im w ślepiach migają te krwawe świerszczyki!<br>Jedna tylko za piecem ukryta starucha,<br>Mać pięciorga wisielców - tej wrzawy nie słucha<br>I pośmiertnie skulona, śni sobie po cichu<br>Cuda pierwszej miłości, spełnionej na strychu,<br>I zawzięcie słodkiemu oddana wspomnieniu,<br>Gra polkę - wytrzykąta na rdzawym grzebieniu.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>LUDZIE</><br><br>Szli tędy ludzie biedni, prości -<br>Bez przeznaczenia, bez przyszłości,<br> Widziałem ich, słyszałem ich!...<br><br>Szli niepotrzebni, nieprzytomni -<br>Kto ich zobaczy - ten zapomni.<br> Widziałem ich, słyszałem ich!...<br><br>Szli ubogiego brzegiem cienia -<br>I nikt nie stwierdził ich istnienia.<br> Widziałem ich, słyszałem ich!...<br><br>Śpiewali skargę