ją krąg zahipnotyzowanych tancerzy. Bohaterka zatraca się w tańcu, który ma wszelkie cechy <foreign lang="lat">danse macabre</>. <br>Miśkiewicz wypełnił historię Czechowa tragizmem o sile potężniejszej, niż zaplanował to autor: w dramacie umierał tylko <name type="person">Firs</>, we wrocławskim przedstawieniu umiera także Raniewska. Traci po kolei wszystko, co miało dla niej wartość: nadzieję, wspomnienia, wiśniowy sad... To jej dotyczą ostatnie słowa <name type="person">Firsa</>: "<q>Życie minęło, jakbym nigdy nie żył</>". Raniewska, umierając, nie pamięta - i nie chce pamiętać - że w ogóle żyła. Jej pamięć jest martwa - jak dom, jak <name type="person">Firs</>, jak świat. Jak wszystko.<br><au>Monika Żółkłoś</></><br><br><tit1>Teatr Polski we Wrocławiu: </><br><name type="tit">"Wiśniowy sad"</> <name type="person">Antoniego Czechowa</>. Reż. Paweł Miśkiewicz, <br>scen