Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nie było ani tego trzeciego (a może trzeciej?), który - jestem pewien - szedł obok niego i mnie drogą z Esfahanu, niewidzialny, ale obaj czuliśmy jego niemal cielesną obecność i słyszeliśmy jego oddech,
i wstałem, i otrzepałem z piasku nagie kolana, i samotnie wracałem do miasta witającego mnie ukrytymi za litym murem sadami i ogrodami, które - wierzyłem w to niezachwianie - kiedyś się przede mną otworzą i wkroczę - pokonawszy zaklęciem wiodącą tam furtkę - w ich niepokalaną zieleń, i otoczy mnie senny czar sprzyjający cudom i dziwom, i - któż wie - może odpłynę stamtąd na latającym dywanie lub na smoku, prosząc swoje dobre duchy, aby prowadziły
nie było ani tego trzeciego (a może trzeciej?), który - jestem pewien - szedł obok niego i mnie drogą z Esfahanu, niewidzialny, ale obaj czuliśmy jego niemal cielesną obecność i słyszeliśmy jego oddech,<br>i wstałem, i otrzepałem z piasku nagie kolana, i samotnie wracałem do miasta witającego mnie ukrytymi za litym murem sadami i ogrodami, które - wierzyłem w to niezachwianie - kiedyś się przede mną otworzą i wkroczę - pokonawszy zaklęciem wiodącą tam furtkę - w ich niepokalaną zieleń, i otoczy mnie senny czar sprzyjający cudom i dziwom, i - któż wie - może odpłynę stamtąd na latającym dywanie lub na smoku, prosząc swoje dobre duchy, aby prowadziły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego