zaczyna śpiewać cichutko pastorałkę.<br> Zawsze jedną i tę samą pastorałkę.<br> A ja, w białej koszuli z kołnierzykiem wykładanym na czarny surdut, w boksowych butach z cholewami, wychodzę przed śpiewający chór, wchodzę na skrzynkę po świecach i mając przed sobą cały kościół w babskich tybetkach, w chłopskich głowach obnażonych i natartych sadłem, zaczynam solówkę wysokim głosem, przypominającym hartowane w białej glinie żelazo.<br> I po chwili słyszę, jak do mojego głosu dołącza się bas Jaśka: - Chytry, Chytry, Chytry.<br> I nie mam za złe Jaśkowi, że tak przed całym chórem wyśpiewuje to moje przezwisko.<br> Jakoż oprócz mnie jedynie Jasiek, może jeszcze bardziej ode mnie