Bóg mnie pokarał za to, że nie uszanowałam miejsca u pani hrabiny, co taka była dla mnie dobra. To była prawdziwa pani! I lokaj był, i szofer, i na fortepianie cały dzień grała. (Gabriela wiedziała, że jak jest mowa o pani hrabinie, to znaczy, że sprawa jest beznadziejna). Kury będzie sadzać, patrzcie, państwo! A to sadzaj sobie, jak ci się podoba! A jak się jaja popsują, a kura zdechnie, to będziesz mieć zarobek! <br>I wykrzyczawszy się do syta, chwyciła wałek i tłukła nim surowe mięso, aż ochłapy leciały na okno. <br>"Nie. Już nie ma co liczyć na Wiktorynę" - powiedziała sobie Gabriela