Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
prócz oczu.

Nic w tych oczach nie mam, prócz wieczoru,
Pewna byłam twojego wyboru.

Jeden zowąd śmierć sobie wybiera,
Ale drugi tą śmiercią umiera.

Choć wybrałeś, nie wiedząc dla kogo,
Zawszeć będę pamiętną i drogą.

Jestem śmiercią twej matki, co w chacie
Uśmiechnięta czeka teraz na cię.


STRÓJ

Miała w sadzie strój bogaty,
Malowany w różne światy,
Że gdy w nim się zapodziała,
Nie wędrując - wędrowała.
Strój koloru murawego,
A odcienia złocistego -
Murawego - dla murawy,
Złocistego - dla zabawy.

Zbiegło się na te dziwy aż stu płanetników,
Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków.

Podawali ją sobie z rąk do rąk, jak czarę
prócz oczu.<br><br>Nic w tych oczach nie mam, prócz wieczoru,<br>Pewna byłam twojego wyboru.<br><br>Jeden zowąd śmierć sobie wybiera,<br>Ale drugi tą śmiercią umiera.<br><br>Choć wybrałeś, nie wiedząc dla kogo,<br>Zawszeć będę pamiętną i drogą.<br><br>Jestem śmiercią twej matki, co w chacie<br>Uśmiechnięta czeka teraz na cię.&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;STRÓJ&lt;/&gt;<br><br> Miała w sadzie strój bogaty,<br> Malowany w różne światy,<br> Że gdy w nim się zapodziała,<br> Nie wędrując - wędrowała.<br> Strój koloru murawego, <br> A odcienia złocistego -<br> Murawego - dla murawy,<br> Złocistego - dla zabawy.<br><br>Zbiegło się na te dziwy aż stu płanetników,<br>Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków.<br><br>Podawali ją sobie z rąk do rąk, jak czarę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego