Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
chujkiem. Ja potrafię. Kocham cię, wierzysz mi? - Bocian przywarł ustami do łysej czaszki. - Zrobię wszystko, żebyś wierzyła do końca życia... Teraz zabiorę cię do domu, opatrzymy rękę i będziemy oglądać filmy, te, które lubisz. Właśnie pożyczyłem Bessona. Wiem, że oglądałaś wiele razy, wiem... - otwartą dłonią zaczął delikatnie wycierać szczękę z sadzy.
Spalone ciało milczało... Wszędzie, wszędzie spalone, milczące ciała - spotworniałe kobiece węgle, później zbierane szufelkami, pakowane do worków, wsypywane do trumien. Zygmunt poczuł, jak uginają się pod nim nogi, jak zakrwawione ręce trzęsą się i ciało ogarnia drżenie. Chciał uciec, byle gdzie, przed siebie, uciec, żeby nie czuć smrodu ludzkiego ciała
chujkiem. Ja potrafię. Kocham cię, wierzysz mi? - Bocian przywarł ustami do łysej czaszki. - Zrobię wszystko, żebyś wierzyła do końca życia... Teraz zabiorę cię do domu, opatrzymy rękę i będziemy oglądać filmy, te, które lubisz. Właśnie pożyczyłem Bessona. Wiem, że oglądałaś wiele razy, wiem... - otwartą dłonią zaczął delikatnie wycierać szczękę z sadzy.<br>Spalone ciało milczało... Wszędzie, wszędzie spalone, milczące ciała - spotworniałe kobiece węgle, później zbierane szufelkami, pakowane do worków, wsypywane do trumien. Zygmunt poczuł, jak uginają się pod nim nogi, jak zakrwawione ręce trzęsą się i ciało ogarnia drżenie. Chciał uciec, byle gdzie, przed siebie, uciec, żeby nie czuć smrodu ludzkiego ciała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego