czy ona chora? Czy kogoś przywołać? Ale gdzie tam, grób, milczy. Teraz straszne czasy, ludzie fiksują na potęgę, kupa nieszczęścia, tyle śmierci dookoła. Słyszał pan nowinę, nie? Z samiutkiego ranka człowieka znowu zabili, te diabły, Łotysze, po pijaku zabili chłopaka, nic im nie był winien, a zabili, przez tory na sagę do domu szedł.<br>- Co mi pani tutaj o Łotyszach - prychnął Jassmont. Wziął Różę pod rękę, wytarł dłonią jej zimny policzek. Skierowali się w stronę domu. Ręka Róży była bardzo chłodna i zupełnie bezwolna. Zacisnął zęby. Baba nie ustępowała, szła za nimi i dudniła swoje.<br>- Jak tak można, niby człowiek kulturalny