Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 8
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
na gwarnej ulicy i pełną piersią wciągnąć powietrze wolności. Przez chwilę mógł się nim delektować. Kiedy jednak mijał pierwszy zawrót głowy, człowiek rozglądał się, zaś ludzkie mrowie, które jeszcze przed chwilą zachwycało, teraz nagle zaczynało przerażać i budzić obrzydzenie. Musiała go przecież oburzać bezkarność rzezimiesz-ków, gdy opróżnili mu połataną sakwę, musiała przerażać chciwość przekupni żądających niebotycznych sum za głupi placek, wzdrygał się, kiedy trędowaty kikutami dotykał jego dłoni, a wreszcie - a może przede wszystkim - porażała go bezczelność wymalowanych ladacznic odsłaniających fragmenty ciał w środku dnia przed bramą kościoła, w towarzystwie akrobatów i linoskoczków. Choć może ladacznice trochę go też zachwycały
na gwarnej ulicy i pełną piersią wciągnąć powietrze wolności. Przez chwilę mógł się nim delektować. Kiedy jednak mijał pierwszy zawrót głowy, człowiek rozglądał się, zaś ludzkie mrowie, które jeszcze przed chwilą zachwycało, teraz nagle zaczynało przerażać i budzić obrzydzenie. Musiała go przecież oburzać bezkarność rzezimiesz-ków, gdy opróżnili mu połataną sakwę, musiała przerażać chciwość przekupni żądających niebotycznych sum za głupi placek, wzdrygał się, kiedy trędowaty kikutami dotykał jego dłoni, a wreszcie - a może przede wszystkim - porażała go bezczelność wymalowanych ladacznic odsłaniających fragmenty ciał w środku dnia przed bramą kościoła, w towarzystwie akrobatów i linoskoczków. Choć może ladacznice trochę go też zachwycały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego