Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
osła, siwego zostawił przy mnie, żebym od razu jechała za nim, to on tymczasem popatrzy na drogę i będzie czekał koło mostu. Stoję bez czucia, jakaś taka zimna suchość jest we mnie, a choćby kamień do szyi - myślę, nie, źle mówię, nic nie myślę, zrzucam z siebie wszystko i do sakwy.
I zaraz hajdawerki, proszę Wielebnych Ojców.
Szybko to zrobiłam.
I na osła.
Było mi trochę straszno, ale patrzę: słońce, wszędzie cisza i droga wolna, na moście pusto, Diego czeka, jadę tam. Diego tylko poruszył ustami na mój widok, nic nie powiedział, a oczy miał, o, takie duże. I nie spuszczał
osła, siwego zostawił przy mnie, żebym od razu jechała za nim, to on tymczasem popatrzy na drogę i będzie czekał koło mostu. Stoję bez czucia, jakaś taka zimna suchość jest we mnie, a choćby kamień do szyi - myślę, nie, źle mówię, nic nie myślę, zrzucam z siebie wszystko i do sakwy.<br>I zaraz hajdawerki, proszę Wielebnych Ojców.<br>Szybko to zrobiłam.<br>I na osła.<br>Było mi trochę straszno, ale patrzę: słońce, wszędzie cisza i droga wolna, na moście pusto, Diego czeka, jadę tam. Diego tylko poruszył ustami na mój widok, nic nie powiedział, a oczy miał, o, takie duże. I nie spuszczał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego