wrócił do swojego stolika. Obaj dziennikarze rzucili się podnosić Skowrońskiego, hałas na sali wybuchł z podwójną siłą,<br>Kosiński usiadł na swoim miejscu i, zimny jak zwykle, zapytał;<br>- To co będziemy jedli?<br>Alicja spojrzała na niego nienawistnie, usta jej drżały, w oczach kręciły się łzy. Schwyciła torebkę i szybko wyszła z sali. Romek chciał biec za nią, ale Kosiński przytrzymał go za ramię.<br>- Daj spokój, to jej dobrze zrobi - powiedział. - Ten idiota spał z nią i zostawił pod poduszką podkoszulek. Musiałem coś zrobić, żeby nie mówili, że jestem nie tylko rogacz, ale i ślepy.<br>Podbiegł do nich kelner.<br>- Pan stłukł zastawę - rzekł