Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
zastrzyku z relanium mam ochotę co najwyżej na picie, leżę jak kłoda przywiązany do łóżka i tylko pożądliwie patrzę na kubek z płynem, prawdopodobnie cieniutką herbatą, którą salowa stawia na mojej szafce razem z lichym, szpitalnym śniadaniem.
- Pić... - mówię, a właściwie ledwo chrypię przez wyschnięte gardło.
- O mój bidaku - mówi salowa - i jak to cię związali, patrzta-no ludzie, jak wieprzka jakiego!.. Dam no ja ci pić, kochanieńki, czekej-no, czekej...
I stara kobiecina, salowa za lichutką pensję, lituje się nade mną, asystentem Walasa, i łyżeczką podaje mi lurowatą herbatę, którą chłonę w siebie jak ambrozję.
- Ino nie tak łapczywie, synku
zastrzyku z relanium mam ochotę co najwyżej na picie, leżę jak kłoda przywiązany do łóżka i tylko pożądliwie patrzę na kubek z płynem, prawdopodobnie cieniutką herbatą, którą salowa stawia na mojej szafce razem z lichym, szpitalnym śniadaniem.<br>- Pić... - mówię, a właściwie ledwo chrypię przez wyschnięte gardło.<br>- O mój bidaku - mówi salowa - i jak to cię związali, &lt;orig&gt;patrzta-no&lt;/&gt; ludzie, jak wieprzka jakiego!.. Dam no ja ci pić, kochanieńki, &lt;orig&gt;czekej-no&lt;/&gt;, &lt;orig&gt;czekej&lt;/&gt;...<br>I stara kobiecina, salowa za lichutką pensję, lituje się nade mną, asystentem Walasa, i łyżeczką podaje mi lurowatą herbatę, którą chłonę w siebie jak ambrozję.<br>- Ino nie tak łapczywie, synku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego