Sam na ostatnią noc. Czuł się lichy <br>jak robak, opuszczony od wszystkich. Był lepki od potu, tchu mu brakło w piersiach. <br>Na wieży zegar wybijał godziny. Między jedną godziną a drugą leżały wieki udręki. <br>Nie było przy nim nikogo. Nie miał przyjaciela. Nie chciał być teraz w te przedśmiertne <br>chwile sam, a był sam. Nikt o niego nie dbał, nikt. Ażeby wszystkich wytraciła <br>zaraza, mór, ażeby ich pochłonęło piekło! Wszystkich! Ojca Świętego, polskiego <br>palatyna, panów, żonę, co się o niego nawet nie zatroszczyła, cały świat... <br>O, będzie się na nich mścił, będzie ich straszył! Wróci upiorem po śmierci i <br>będzie ich prześladował