mena w odlotowej czapce. On na górę, ty na górę. On wpada w krzaki, ty wpadasz w krzaki.<br>- Kretyni jesteście - roześmiała się. Podała kijki Mirkowi, drugiemu z przydzielonych jej ochroniarzy. Właściwie nie był prawdziwym gorylem, a jedynie dorabiał od czasu do czasu, wspomagając duet Byku-Kajtek, ale na dobrą sprawę sam jeden wystarczyłby w zupełności. Przynajmniej w Ustrzykach, gdzie każdy kłania się jej ojcu z odległości pół kilometra.<br>Wzmocnioną, trzyosobową asystę zawdzięczała przyjezdnym. Parę dni temu w czasie dyskoteki pocięto nożami kilku chłopaków. Turyści mieli większe straty, jeden nawet nie dojechał żywy na salę operacyjną, i po Ustrzykach chodziły słuchy, że w