o nim coś niecoś aktorzy, reżyserzy, krytycy, którzy znają Polskę. Teatrowi Współczesnemu brakło przysłowiowego łutu szczęścia; lecz ten brak pomnożyły własne pomyłki i zaniedbania. Zamiast skorzystać z dwuosobowej obsługi lektorów przekazujących na wewnętrzną sieć radiową jednoczesny przekład angielski, doskonalących się z dnia na dzień, przywieziono (czy zwerbowano) własnego lektora, który sam jeden podawał tekst i robił to z braku doświadczenia nieudolnie, z braku kultury prymitywnie. Mrożek, dramaturg na wskroś intelektualny, nie przebił się przez barierę języka, po prostu nie dotarł do wrażliwości obcych widzów. Fredro, najpoetyczniejszy z naszych komediopisarzy<br><br><page nr=64> (takie uroki stylu można jeszcze spotkać tylko u Zabłockiego), przepadł w infantylnie rymowanym