Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
widzi, na tych wielce banalnych pouczeniach zszedł mu kwadrans. Spostrzegłszy narastającą obojętność Jassmonta, przerwał tyradę, zakasłał i powiedział ciepło, z pewną dozą samousprawiedliwienia: - To wszystko wielkie sprawy, zwłaszcza dla wiejskiego klechy, masz, chłopie, rację, trzeba się nam na tę okoliczność napić. Nie mam monopolki, ale za to jest bimberek z samiutkiego Rejowa.
Z Rejowa, to dużo znaczyło. Rejów niedaleko od Wrzosowa, kurewskie przedmieście. Peryferie dużego, przemysłowego miasta, centrum bimbrownictwa na całą Generalną Gubernię. Raptownie poszarzało, jak to jesienią w podgórskiej okolicy, i powietrze zapachniało mokrą trawą. W jednej chwili na świat wrzosowski opadły ostatnie strzępy dnia, do reszty się ściemniło, słońce
widzi, na tych wielce banalnych pouczeniach zszedł mu kwadrans. Spostrzegłszy narastającą obojętność Jassmonta, przerwał tyradę, zakasłał i powiedział ciepło, z pewną dozą samousprawiedliwienia: - To wszystko wielkie sprawy, zwłaszcza dla wiejskiego klechy, masz, chłopie, rację, trzeba się nam na tę okoliczność napić. Nie mam monopolki, ale za to jest bimberek z samiutkiego Rejowa.<br>Z Rejowa, to dużo znaczyło. Rejów niedaleko od Wrzosowa, kurewskie przedmieście. Peryferie dużego, przemysłowego miasta, centrum bimbrownictwa na całą Generalną Gubernię. Raptownie poszarzało, jak to jesienią w podgórskiej okolicy, i powietrze zapachniało mokrą trawą. W jednej chwili na świat wrzosowski opadły ostatnie strzępy dnia, do reszty się ściemniło, słońce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego