ta droga idzie do miasta i dalej w głąb lądu. Zapewne pojedziemy kiedyś do miasta, ale nie szosą, tylko łodzią. Życzy pani sobie zobaczyć port?<br>Życzyłam sobie. Niewątpliwie liczył na to, że mnie zaskoczy, zachowałam więc kamienny spokój i okiem nie mrugnęła, kiedy w narożniku dziedzińca najbliższym morzu otworzyły się samoczynnie wrota windy w skale. Wyglądało to zupełnie nierealnie, coś jak "Sezamie, otwórz się!" Zjechaliśmy już na sam dół i ujrzałam maleńki port, otwarty nie na zatokę, a na ocean, prześlicznie obudowany bardzo wysokim falochronem, z basenikami, w których stały przycumowane dwie średniej wielkości motorówki. Całość była oświetlona tak samo jak