Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
w boczną alejkę cmentarza i w prześwicie między drzewami zobaczyłem jeszcze mocniej pociemniałe niebo i zygzak błyskawicy na horyzoncie.
Chyba grabarze też ją dostrzegli, bo przyspieszyli gubiąc rytm kroków i trumna przez jakiś czas falowała na ich ramionach, jakby kołysał ją coraz silniejszy wiatr.
Nie nadążałem za dziadkiem.
Z tyłu sapał pan Longin.
Czy zdążymy pochować pana Sierożę?, pomyślałem znowu i nie wiem czemu zebrało mi się na płacz.
Na jednym z klonów zakrakała wrona i usłyszałem trzepot jej ciężkich skrzydeł podrywających się z gałęzi.
Skręciliśmy w rządek świeżych mogił.
Siostra pana Sierożki przestała szlochać i wzięła pana Janka pod rękę
w boczną alejkę cmentarza i w prześwicie między drzewami zobaczyłem jeszcze mocniej pociemniałe niebo i zygzak błyskawicy na horyzoncie.<br>Chyba grabarze też ją dostrzegli, bo przyspieszyli gubiąc rytm kroków i trumna przez jakiś czas falowała na ich ramionach, jakby kołysał ją coraz silniejszy wiatr.<br>Nie nadążałem za dziadkiem.<br>Z tyłu sapał pan Longin.<br>Czy zdążymy pochować pana Sierożę?, pomyślałem znowu i nie wiem czemu zebrało mi się na płacz.<br>Na jednym z klonów zakrakała wrona i usłyszałem trzepot jej ciężkich skrzydeł podrywających się z gałęzi.<br>Skręciliśmy w rządek świeżych mogił.<br>Siostra pana Sierożki przestała szlochać i wzięła pana Janka pod rękę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego