w których Aurelia rozpoznała wścibskich osiłków z pierwszego dnia w Pobiedziskach. Konrad, skrzypnięciem wyrwany z transu, podniósł oczy, spojrzał - i lekko się zacukał, lecz już w następnej chwili grał dalej.<br>- Znowu ten kurdupel - powiedział nieskrępowanym głosem jeden z facetów w drzwiach.<br>- Ty, ja go, kurcze, nabiję - obiecał drugi, a trzeci sapnął złowrogo.<br>Lekko spanikowana pani bibliotekarka podniosła się i wyszła <page nr=145> na korytarz, wypychając przed sobą intruzów i zamykając szczelnie drzwi. Konrad nie patrzał już w tamtą stronę, lecz na jego górnej wardze ukazały się kropelki potu. Gburek był tak zaciekawiony, że wprost nie wiedział, gdzie patrzeć najpierw, oczy latały mu jak