Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mieszkania nic nie zginęło i nie stwierdzono śladów plądrowania, chociaż byłoby co ukraść.
Wiadomo, że gwałciciel, który zakrada się do mieszkania swojej ofiary, robi to zawsze po uprzedniej, dłuższej obserwacji. Komu zaś było najłatwiej obserwować Dorotę w taki sposób, by nie zorientowała się, że jest obserwowana? Tylko komuś z bliskiego sąsiedztwa. Ktoś słyszał lub widział odbywające się tam "balangi" i mógł zapukać do Doroty zaraz po tym, jak zabawa się skończyła, a jej goście wyszli z bloku.
Okazało się, że intuicja nie zawiodła młodego aplikanta. Ten trop okazał się właściwy. Zabójcą Doroty Z. był jej sąsiad z parteru, trzydziestoośmioletni inżynier Jan
mieszkania nic nie zginęło i nie stwierdzono śladów plądrowania, chociaż byłoby co ukraść.<br>Wiadomo, że gwałciciel, który zakrada się do mieszkania swojej ofiary, robi to zawsze po uprzedniej, dłuższej obserwacji. Komu zaś było najłatwiej obserwować Dorotę w taki sposób, by nie zorientowała się, że jest obserwowana? Tylko komuś z bliskiego sąsiedztwa. Ktoś słyszał lub widział odbywające się tam "balangi" i mógł zapukać do Doroty zaraz po tym, jak zabawa się skończyła, a jej goście wyszli z bloku.<br>Okazało się, że intuicja nie zawiodła młodego aplikanta. Ten trop okazał się właściwy. Zabójcą Doroty Z. był jej sąsiad z parteru, trzydziestoośmioletni inżynier Jan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego