Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
znormalizowała i gdyby przestał się nareszcie dręczyć.
Ksiądz de Vos nic podnosił oczu znad kartki papieru, którą miał przed sobą. Nie odczytywał jej. Z niskiego fotela, na którym siedziałem, widziałem dobrze, że oczy księdza się nie poruszają.
- Z pańskich słów podczas naszego pierwszego spotkania wywnioskowałem, że ojcu pana chodzi o satysfakcję moralną, honorową. A tymczasem, o ile dobrze zrozumiałem, chodzi mu przede wszystkim o konkretne interesy.
Zaniepokoiłem się. - O jedno i drugie...
- Jasne! Dziękuję panu. Jestem zorientowany.
W tym momencie zdobyłem się na odwagę i postawiłem pytanie zasadnicze o samą sprawę. Nie wiem zresztą, czy to była odwaga, czy niemożność wytrzymania
znormalizowała i gdyby przestał się nareszcie dręczyć.<br>Ksiądz de Vos nic podnosił oczu znad kartki papieru, którą miał przed sobą. Nie odczytywał jej. Z niskiego fotela, na którym siedziałem, widziałem dobrze, że oczy księdza się nie poruszają.<br>- Z pańskich słów podczas naszego pierwszego spotkania wywnioskowałem, że ojcu pana chodzi o satysfakcję moralną, honorową. A tymczasem, o ile dobrze zrozumiałem, chodzi mu przede wszystkim o konkretne interesy.<br>Zaniepokoiłem się. - O jedno i drugie...<br>- Jasne! Dziękuję panu. Jestem zorientowany.<br>W tym momencie zdobyłem się na odwagę i postawiłem pytanie zasadnicze o samą sprawę. Nie wiem zresztą, czy to była odwaga, czy niemożność wytrzymania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego