okoliczności, które przeciwstawiają mnie innym ludziom. Moje trwanie osobowe, dobrowolnie określone przez to pozorne spoufalenie z rzeczą, traci tym samym zakorzenienie we wspólnocie ludzkiej i staje się określone przez zasób posiadany. Miast uczłowieczyć sobą rzecz, której jestem właścicielem, poddaję się wyznaczeniu ze strony rzeczy jako mojej, tj. wydartej innym. W satysfakcji posiadacza doprowadzam tedy do skutku przeciwieństwo tego, co pragnąłem osiągnąć: staję się sumą rzeczy jako posiadanych. Jest to spostrzeżenie trywialne wprawdzie i nieskończenie zużyte, jest wszakże warte powtarzania, o ile również tę pasję włącza w ogólny, jednorodny sens ludzkich zabiegów. Nie wiąże się z żadną dziecinną moralistyką, opartą na pogardzie