rozległej płaszczyźnie Powązek. Tuż za rogatkami zaczynało się to osobliwe, płócienne miasteczko, rozrzucone aż hen, ku piaszczystym "bilardowym" błoniom parysowskim i wawrzyszewskim. Mogło ono być, zaiste, wzorem pięknego rozplanowania i smakownego przysposobienia wszystkich szczegółów. Placyki i ulice szerokie a prościutkie, miałkim piaskiem starannie wysypane i obłożone wzdłuż darniowymi rowami. Namioty schludne, równo okopane, jeden przy drugim szeregi równoległe - całe dzielnice namiotów. Wśród nich pobielane domki oficerskie, ogródkami otoczone: prawie ozdobne, prawie wykwintne...<br><page nr=233> A tu i ówdzie klomby i skwerki, cieniste altanki, miłe oberże i gospody. A pośród wdzięczne studzienki, powabne pawilony... A w każdej dzielnicy odwachy pułkowe, czyściutkie i lekkie w