Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
rozgrzanym silnikiem. Bywało, że kilka partnerek ścigało się do jednego budynku oferującego kwatery, a gospodyni czekała rozparta na werandzie i lekkim ruchem głowy bądź wzruszeniem ramion przerywała biegi rozszalałych długoweekendowych w zakurzonych butach.
Wieczorem wprawne oko rynkowego obserwatora mogło łatwo odróżnić ludzi, którzy gdzieś mieszkają, od reszty. Jeśli ktoś wyglądał schludnie i miał czyste buty, znaczyło, że przytulił się w najgorszym wypadku w jakimś agroturystycznym pokoiku. Taki gość pewną stopą wkraczał do jednego z trzech restauracyjnych ogródków przy rynku i wyczekiwał na wolny stolik w tłumie długoweekendowych takich jak on, szczęśliwych i schludnych, bo zakwaterowanych. Z ogródka, znad lampki wina, odgrodzony
rozgrzanym silnikiem. Bywało, że kilka partnerek ścigało się do jednego budynku oferującego kwatery, a gospodyni czekała rozparta na werandzie i lekkim ruchem głowy bądź wzruszeniem ramion przerywała biegi rozszalałych &lt;orig&gt;długoweekendowych&lt;/&gt; w zakurzonych butach.<br>Wieczorem wprawne oko rynkowego obserwatora mogło łatwo odróżnić ludzi, którzy gdzieś mieszkają, od reszty. Jeśli ktoś wyglądał schludnie i miał czyste buty, znaczyło, że przytulił się w najgorszym wypadku w jakimś agroturystycznym pokoiku. Taki gość pewną stopą wkraczał do jednego z trzech restauracyjnych ogródków przy rynku i wyczekiwał na wolny stolik w tłumie &lt;orig&gt;długoweekendowych&lt;/&gt; takich jak on, szczęśliwych i schludnych, bo zakwaterowanych. Z ogródka, znad lampki wina, odgrodzony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego