śród błękitu zadygotał,<br>Źrenicami nad morzami zamigotał,<br>Tajemnicę jakąś snać na wąs namotał:<br>"Jakoż nie miałbym ci służyć, boski tworze,<br>Pokróluję temu światu w Imię Boże."<br> W doliny zbiegłem po mchu,<br> Krzyknąłem, co miałem tchu:<br> "Przybywajcie, jaworowi ludzie,<br> Cud się zdarzył - chodźcie trwać w tym cudzie,<br> Umocujcie miedziane poręcze,<br> Wznieście schody, aż po samą tęczę,<br> A posypcie tatarakiem stopnie,<br> Niechaj Praszczur Szklanej góry dopnie,<br> Wspomagajcie go sercem czującem,<br> Bo go mamy koronować - Słońcem."<br><br> Dźwignęliśmy wielki gmach,<br> Aż tonął szczytem we mgłach,<br>Poklękaliśmy natenczas, by w pokorze<br>Zmówić pacierz za te lasy i za morze,<br>Za te schody, które wiodły gdzieś w