dość łagodny, drugi... Całe szczęście, że przed trzecim bardziej zwolniłam, bo tuż za nim ujrzałam na środku drogi rumowisko z kamieni.<br>Rumowisko to była drobnostka. Gorzej, że na tych kamieniach siedzieli sobie najspokojniej w świecie rozczochrany z tłustym.<br>Natychmiast zrozumiałam, co się stało. Stwierdzili, że dalej mnie nie ma, droga schodziła przecież w dół i była zapewne widoczna na bardzo dużej przestrzeni, porozumieli się wszyscy razem przez radio, dwa helikoptery wróciły do domu, a rozczochrany z tłustym nadlecieli trzecim. Zrobili przeszkodę na drodze, postawili gdzieś swój helikopter, żeby nie warczał, i czekali na mnie beztrosko. I nie ma tu co ukrywać