Jandarbijew&lt;/&gt;.<br>Zdaniem &lt;name type="person"&gt;Roya Allisona&lt;/&gt;, analityka brytyjskiego &lt;name type="org"&gt;Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych&lt;/&gt;, podjęcie przez &lt;name type="place"&gt;Rosję&lt;/&gt; próby zabicia czeczeńskich przywódców gdzieś na &lt;name type="place"&gt;Zachodzie&lt;/&gt; byłoby ryzykowne, bo mogłoby prowadzić do katastrofy dyplomatycznej. Komentatorzy sugerują natomiast, że pierwszym celem może być &lt;name type="place"&gt;Gruzja&lt;/&gt;. Już w 2002 r. prezydent &lt;name type="place"&gt;Rosji&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Władimir Putin&lt;/&gt; oskarżył ten kraj o udzielanie schronienia separatystom czeczeńskim.<br>Komentując oba oświadczenia rosyjskich władz, liberalny deputowany &lt;name type="person"&gt;Władimir Ryżkow&lt;/&gt; zwrócił uwagę na ich niekonsekwencję. - Jedno z nich wskazuje, że nie mamy najmniejszego pojęcia, gdzie rebelianci się znajdują, a drugie, że mimo to jesteśmy gotowi wszędzie użyć siły.<br>Tymczasem &lt;name type="place"&gt;Rosja&lt;/&gt; skrytykowała wczoraj &lt;name type="place"&gt;Stany Zjednoczone&lt;/&gt; za ich wezwanie do prowadzenia