ustawił sobie krzesełko w cieniu skrzydła, rozsiadł się wygodnie, wyciągnął nogi, nasadził na nos zwierciadlane okulary, pomacał po kieszeniach za telefonem, wyjął go i włączył.<br>- I co? - mruknęła Siena, pojawiwszy się z drugiej strony maszyny.<br>- Ściana - westchnął Peter. - No nie rozumiem tego; teoretycznie sygnał powinien się jednak przebić. Musimy wreszcie ściągnąć tu z Ziemi parę rakiet i postawić na stacjonarnej satelity.<br>- Przelicz sobie wpierw, czy ci ich Hendrix nie skręci - poradziła, zdejmując kamizelkę. - Jeśli w ogóle się to da obliczyć, bo to jest równanie kilkudziesięciu mas, a tu idzie o stacjonarną twardą i bardzo wysoką.<br>- Najwyżej domontujemy im korekcyjne, na czas