Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
Łukasz stanął tuż nad nim, usłyszał:
- I... nie ma niewolnika ani pana, Żyda ani Rzymianina... Wobec Niego wszyscy
jednacy...



Jeszcze raz obszedł świątynię. Od tyłu były dwa okna, do których nietrudno
było się wspiąć. Właśnie księżyc, przebiwszy się z trudem poprzez mgłę, rzucił
blask na kolumny. Okna odcinały się na ścianie czernią. Arie z zadowoleniem
strzelił palcami. Mógł tędy wejść do środka, choćby dziś. Ale powstrzymał się.
Najprzód należało skończyć z Pawłem...
Wolno przewędrował przez całe miasto i dotarł na Awentyn. Dwa rzędy wysokich
domów stanowiły ścianę wąskich, krętych uliczek. Budynki liczyły przeważnie
po pięć, sześć pięter. Drewniane schody kryte daszkami
Łukasz stanął tuż nad nim, usłyszał:<br> - I... nie ma niewolnika ani pana, Żyda ani Rzymianina... Wobec Niego wszyscy <br>jednacy...<br><br>&lt;gap&gt;<br><br> Jeszcze raz obszedł świątynię. Od tyłu były dwa okna, do których nietrudno <br>było się wspiąć. Właśnie księżyc, przebiwszy się z trudem poprzez mgłę, rzucił <br>blask na kolumny. Okna odcinały się na ścianie czernią. Arie z zadowoleniem <br>strzelił palcami. Mógł tędy wejść do środka, choćby dziś. Ale powstrzymał się. <br>Najprzód należało skończyć z Pawłem...<br> Wolno przewędrował przez całe miasto i dotarł na Awentyn. Dwa rzędy wysokich <br>domów stanowiły ścianę wąskich, krętych uliczek. Budynki liczyły przeważnie <br>po pięć, sześć pięter. Drewniane schody kryte daszkami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego